niedziela, 11 sierpnia 2013

Hop do góry

Ząbkowania ciąg dalszy. Franko nadal budzi się w nocy z płaczem, a w zasadzie z krzykiem. W dzień bywa różnie. Najbardziej marudny jest po siedemnastej. Ta sytuacja wymaga od nas anielskiej cierpliwości. Nie zaprzeczę, zdarza się, że czasami puszczają nam nerwy. Wtedy to drugie z nas - mniej zdenerwowane - przejmuje Małego. 

Franki od kilku dni, gdy tylko złapie nas za ręce podnosi się do góry. Pisząc "do góry" nie nam na myśli siadania lecz wstawanie. Traktuje to chyba troszkę jak zabawę, ponieważ strasznie się wtedy śmieje. Siedzi już także sam., jednak tylko wówczas gdy ktoś im posadzi. Sam nawet nie zbyt próbuje się podnosić. Jednak ze wstawaniem na nóżki to co innego. Zaczął próbować podnosić się na nie przy pomocy szczebelek. Sekundy nawet mi nie zajęło by podjąć decyzję o opuszczeniu materacyka ma najniższy poziom. Być może była to sporadyczna próba wstawania naszego potomka, jednak strzeżonego Pan Bóg strzeże. A jeszcze nie tak dawno Mały jedynie leżał i delikatnie machał rączkami i nóżkami. Z pewnością jeszcze niejednokrotnie pojawi się to zdanie w moich postach, jednak nie mogę się powstrzymać - Jak ten czas szybko leci...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz