Dziś byliśmy na szczepieniu. Nasze Szczęście waży już nieco ponad 9 kg!!! Pani doktor się śmiała, że rośnie nam mały uwodziciel. Podczas badania Frankowy zaczepiał panią doktor, robił słodkie minki i spoglądał prosto w oczy swoimi wielkimi, błękitnymi ślepiami. Już nawet nie musimy się w przychodni za bardzo przedstawiać, taki nasz synu jest rozpoznawalny.
Oprócz uwodziciela robi się z niego także chwalipięta. Już podczas rozbierania bardzo chciał się pochwalić tym, że potrafi pięknie wstawać. A po chwil, gdy pani doktor chciała zajrzeć do buźki, chętnie eksponował swoje cztery ząbki.
Na całe szczęście obyło się prawi bez płaczu. Zakwilił tylko, gdy siostra przyłożyła mu do nóżki mokry wacik. Natomiast przed wejściem do gabinetu,podczas czekania na korytarzu dwa razy mało brakowało by wpadł w płacz. A wszystko za sprawą maleńkiej kruszynki, która dużo gorzej zniosła ukłucia igły. Nasz twardziel chciał jej chyba potowarzyszyć, by wiedziała, że jest z nią solidarny.
Kolejne "kłucie" dopiero w dzień po pierwszych urodzinkach, czyli za nie wiele ponad 5 miesięcy. Do tego czasu zgodnie z zaleceniami musimy się stawić w przychodni tylko raz, aby skontrolować wagę Szkraba. Bardzo bym sobie życzyła by na tym jednym razie się zakończyło. Oczywiście mam na myśli wszystkie wizyty związane z okresem jesienno-zimowym i związanymi z nim chorobami i infekcjami. Są to jednak moje pobożne życzenia, a jak będzie? Czas pokaże. Póki co czekamy z niecierpliwością na ostatnie podrygi lata.
no to masz wielkiego chłopa ;) mój Mikołaj też czasuje uśmiechem wszystkich na około, na szczepieniach nigdy nawet nie zapłakał ;)
OdpowiedzUsuńMikołaj to prawdziwy śmieszek, więc nic dziwnego, że wszystkich czaruje :) oderwać oczu nie można od jego radosnej buźki :)
UsuńP.S. Czasami już mój kręgosłup nie daje sobie rady z tym słodkim Frankowym ciężarem ;)