poniedziałek, 30 września 2013

Zostałaś matką, zatem kobietą już tylko bywasz

Ostatnimi czasy brak mi weny do tworzenia nowych postów. Wszystko za sprawą zmęczenia i nie najlepszej kondycji psychicznej. Kocham Franula i jego tatuśka. Jednakże odkąd pojawił się na świecie mały, rutyna zbiera swoje żniwo. Zawsze myślałam, że nasz związek jest wyjątkowy, że dziecko nas jeszcze bardziej zbliży. Nic bardziej mylnego... 
W pierwszych miesiącach było dobrze. R. mimo pracy w delegacji angażował się w opiekę nad małym, obsypywał mnie całusami i był bardzo czuły. Wszystko prysło jak bańka mydlana, gdy zaczął pracować w miejscu naszego zamieszkania. Z początku myślałam, że to przejściowe, że oboje musimy się oswoić z zaistniałą sytuacją. Jednak mijają kolejne miesiące, i nic się nie zmienia. Wiadomo, że może być zmęczony pracą i ja to rozumiem. Tylko czy jak większość facetów musi powtarzać jak mantrę tekst typu: "a czym Ty jesteś taka zmęczona? całymi dniami siedzisz w domu i nic nie robisz...". Szlag mnie jasny trafia na same wspomnienie tych słów. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że sprzątnie to nie jest moja mocna strona, ale bez przesady... Też jestem człowiekiem i nie pamiętam już kiedy ostatni raz przespałam całą noc "ciurkiem". Nawet gdy Franulo się nie budzi, to ja i tak robię sobie przerwy w śnie chociażby po to, by go przykryć. A w ciągu dnia, co tu dużo mówić, trzeba mieć oczy wokół głowy żeby sobie krzywdy nie zrobił. 
W dodatku przestałam czuć się kobietą. Zamiast ze mną mój facet przytula się zamiennie z komputerem, pilotem od telewizora i komórką oczywiście tłumacząc się zmęczeniem. A ja za każdym razem daje mu się podejść wówczas, gdy ma ochotę na łóżkowe figle. To są te momenty, gdy bywam kobietą. Oczywiście za każdym razem postanawiam sobie, że to był ostatni raz, że kolejnym razem nie dam się tak łatwo podejść. Jednak jak przychodzi co do czego postanowienia przegrywają z potrzebą bliskości i czułości. Wiem, że są gorsze tragedie w życiu, ale czasami jestem bardziej samotna teraz, gdy R. jest na wyciągnięcie ręki, niż wtedy gdy pracował w delegacji setki kilometrów od domu...
Niestety mały Szkrab w domu skutecznie gasi fajerwerki w związku. Mam jednak nadzieję, że nie jest to stan nieodwracalny...



2 komentarze:

  1. hm.. u nas też nie ma fajerwerków w związku ale to dlatego że ja jestem zmęczona, nie czuję sie kobietą i najchętniej żeby mnie nie dotykał ani nic

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana też jestem czasami zmęczona (choć pewnie nie tak bardzo jak Ty), ale chciałabym się czasami chociaż tylko przytulić, ale niestety przegrywam z komputerem, telefonem i pilotem od tv... Przytulamy się tylko wtedy, gdy R. ma na to ochotę... Zaczęło mnie to trochę dołować i źle mi z tym, stąd ten post. :(

    OdpowiedzUsuń